Andrew A. Michta Andrew A. Michta
5313
BLOG

Czy imigranci doprowadzą do likwidacji strefy Schengen?

Andrew A. Michta Andrew A. Michta Polityka Obserwuj notkę 43

W wyniku trwającego kryzysu związanego z uchodźcami, zagrożone jest istnienie europejskiej strefy bez granic – jednego z największych sukcesów Unii Europejskiej.

Ściskające ze serce obrazy ludzkiego cierpienia, rozpaczy i nieugiętej determinacji tysięcy ludzi uciekających z terenów m.in. Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, podążających w stronę zamożnej Unii Europejskiej, wywołały debatę na temat podstawowych praw człowieka, współczucia i europejskiej solidarności w obliczu potrzeby dzielenia się obciążeniem.

Stały się również zalążkiem kolejnego potencjalnego kryzysu instytucjonalnego w UE. Najwyraźniej ostatnie kłótnie dotyczące „Grexitu” i kryzys strefy euro to nie koniec nieszczęść Unii. Tym razem jednak kryzys dotyczy jednej z kwestii obwołanych największym sukcesem wewnętrznym UE — bezpaszportowej i bezwizowej strefy Schengen. Sukcesu, który niewątpliwie stanowi w projekcie, jakim jest Unia Europejska, najsilniejszy dowód na to, że możliwe jest stworzenie wielkiej, paneuropejskiej społeczności zbudowanej na kanwie państw połączonych traktatem i zapisanymi w nim wartościami.

Obecna fala uchodźców pokazuje jak bardzo niedoszacowane były wszystkie wcześniejsze przewidywania. Już teraz mówi się, że w Niemczech o azyl ubiegać się będzie ok. 800.000 tysięcy osób; tylko w lipcu granicę UE, głównie w Grecji i Włoszech, przekroczyło ponad 100.000 uchodźców.  Przewodniczący Komisji Europejskiej, Jean-Claude Juncker, zamierza wezwać pozostałe kraje członkowskie do przyjęcia u siebie 160.000 osób z terytorium Grecji, Włoch i Węgier. Jest to liczba czterokrotnie wyższa niż szacunki sprzed zaledwie 2 miesięcy. To właśnie “Fala Schengen” imigracji, wkraczająca teraz na unijną granicę.

Kwestia liczby przyjmowanych uchodźców i ich kwotowego rozlokowania w państwach unijnych zaczyna przypominać kłótnie rodzinną. Wielka Brytania nie jest przychylna temu pomysłowi. Z kolei Niemcy i Włochy domagają się od (szczególnie nowych) państw członkowskich deklaracji przyjęcia większej liczby imigrantów niż planowały do tej pory. Liderem opozycji wobec takiego rozwiązania są Węgrzy, którzy postawili ogrodzenie z drutu kolczastego na granicy z Serbią, a na poziomie legislacyjnym chcą zmian prawnych wzmacniajych kontrolę państwa w obszarze imigrantów. Ponadto węgierski premier Viktor Orban nazwałfalę imigrantów „problemem Niemiec”.

Wygląda na to, że scenariusz będzie wyglądał następująco: Angela Merkel nie ustąpi w kwestii konieczności zwiększenia liczby uchodźców przyjmowanych przez inne kraje członkowskie, co stanie się jednocześnie papierkiem lakmusowym wewnątrzunijnej solidarności. Jeśli zaś kanclerz Niemiec postawi na swoim, Grecja, Włochy i Węgry dostaną zielone światło na odesłanie imigrantów ze swojego terytorium do innych krajów i ustanowienie doraźnej polityki kwot przesiedleniowych. Problem rozwiązany? Niestety nie.

Kolejne porozumienie w sprawie kwot przesiedleń nie zmieni przecież ogólnej dynamiki i wielkości migracji ani też jej czynników wypychających i przyciągających (wojna na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej versus szczodre wsparcie socjalne i perspektywa lepszego życia w Europie), które teraz wzajemnie się wzmacniają.. W świecie błyskawicznej komunikacji i mediów społecznościowych, obraz Europy jako Ziemi obiecanej będzie nadal docierał do tysięcy zdesperowanych i przedsiębiorczych ludzi, wzmagając w nich tylko determinację dotarcia na Stary Kontynent.

Niechęć do przejęcia większej liczby imigrantów od innych krajów członkowskich jest w tym momencie problemem całej Europy. Reakcje obywateli UE na obecną falę imigrantów wahają się od głębokiego współczucia i chęci pomocy z jednej strony po rozżalenie i złość z drugiej. Widać też przybierające na sile nastroje anty-imigranckie. Te wahania opinii publicznej mogą okazać się sprawdzianem, który pokaże czy UE poradzi sobie z obecnym kryzysem i wypracuje wspólne, długofalowe rozwiązanie  czy też lokalne i narodowe nastroje polityczne będą coraz bardziej utrudniać ten proces. Jak na razie wygląda na to, że zwycięży opcja nr 1, ale zmęczenie tematem uchodźców też daje już o sobie znać.

W Szwecji przeprowadzone w zeszłym miesiącu sondaże pokazują prowadzenie anty-imigracyjnej partii Szwedzkich Demokratów. W Wielkiej Brytanii 47% badanych nie życzy sobie w kraju uchodźców z Syrii i Bliskiego Wschodu, a 42% sprzeciwia się oferowaniu azylu komukolwiek. Jednocześnie wzrosła liczba ataków na migrantów. Najbardziej widać to w Niemczech, gdzie, jak powiedział niemiecki minister spraw wewnętrznych, od początku roku zanotowano 336 ataków na schroniska dla uchodźców, czyli o ponad 100 więcej niż w całym roku 2014. Prawie połowa z nich miała miejsce w Niemczech wschodnich.

Niemniej jednak największym i najpoważniejszym z punktu widzenia strukturalnego problemem związanym z obecnym kryzysem jest jego potencjalny wpływ na przyszłość układu z Schengen. Układ ten otworzył wewnętrzne granice dla obywateli UE, ale nie zagwarantował żadnego wspólnego mechanizmu ochrony tych granic. Nie powstała też żadna unijna agencja, która mogłaby zająć się tą kwestią i działałaby w sposób zbliżony do ministerstw spraw wewnętrznych krajów członkowskich. Dlatego układ z Schengen nie daje możliwości centralnego zarządzania podaniami o azyl i procesem przesiedleń.

Na tę kwestię zwrócił niedawno uwagę Guy Verhofstadt, były premier Belgii i lider liberałów w Parlamencie Europejskim. Zauważył, że – podobnie jak w przypadku kryzysu z euro – kraje ze strefy Schengen nie mają po prostu odpowiednich procedur ani instytucji niezbędnych do wdrażania takiej polityki. Wysiłki nakierowane na wzmocnienie Frontexu, agencji zajmującej się kwestią ochrony zewnętrznych granic UE, nie zdały się na wiele w walce z regularnym łamaniem praw i procedur związanych z przyznawaniem azylu. Dlatego wielkie fale imigrantów dosłownie torują sobie drogę przez poszczególne kraje członkowskie, zmuszając do zadania pytania o to, czy UE jest w ogóle w stanie kontrolować swoje granice. Aby uświadomić sobie, jak bardzo bezsilne stały się w tej kwestii poszczególne rządy, wystarczy obejrzeć nagrania pokazujące migrantów szturmujących pociągi, blokujących tory kolejowe, przecinających kolczaste ogrodzenia na granicy z Węgrami i mocujących się z policją.

W miarę tego, jak kolejne fale uchodźców zalewają Europę od strony morza, do tej pory wszelkie rozmowy dotyczące kryzysu oscylowały wokół pomocy imigrantom oraz tego, jak przetransportować i rozlokować ich w różnych krajach członkowskich. Pojawiało się bardzo mało głosów dotyczących wzmocnienia granic zewnętrznych UE oraz powstrzymania napływu nowej fali ludzi już u źródła. A prawda jest taka, że bez skutecznego kontrolowania granic nie da się wypracować dobrego systemu kwot przesiedleniowych. Europa stoi teraz w obliczu coraz bardziej poważnego problemu bezpieczeństwa, związanego z brakiem odpowiedniego sprawdzania pochodzenia i historii ludzi wkraczających do UE. Nawet badania medyczne są wykonywane na imigrantach raczej przypadkowo. Do tej pory, w odpowiedzi na obecną falę imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, Europa skupiła się przede wszystkim na rozwiązaniu problemów doraźnych. Tymczasem należałoby jeszcze opracować skoordynowaną taktykę organów ochrony porządku publicznego i wojska. To ostatnie jest szczególnie ważne, ponieważ europejskie organy ścigania muszą dotrzeć do źródła kryzysu, zablokować wyjście na morze łodzi pełnych imigrantów, a także złapać przemytników ludzi i ich współpracowników.

W swojej historii Europa przeżyła już kilka fal imigrantów. Najpierw byli to emigranci zarobkowi, potem pojawili się ludzie starający się o azyl, uchodźcy, a na końcu osoby, które dołączały do swoich krewnych w ramach łączenia rodzin. Obecna, największa po II wojnie światowej fala uchodźców i imigrantów — fala Schengen — dociera do Europy w momencie, gdy jej bardzo rozbudowane wspólne instytucje są szczególnie osłabione z powodu braku wystarczającej infrastruktury organizacyjnej i odpowiednich procedur wspierających. Zewnętrzne granice układu z Schengen muszą zostać należycie zabezpieczone i muszą zostać powołane instytucje, które będą w stanie sprawnie zarządzać wnioskami o azyl i weryfikować je. W przeciwnym razie przyjęcie prognozowanej na ten rok grupy nawet miliona imigrantów spowoduje, że wewnętrzna strefa otwartych granic UE, czyli jeden z największych unijnych powodów do dumy, stanie się potencjalną ofiarą obecnego kryzysu.

 

Artykuł ukazał się pierwotnie w The American Interest.
tłum. ©Salon24.pl S.A.

 

Politolog, ekspert ds. bezpieczeństwa, profesor w U.S. Naval War College. Współpracownik Center for Strategic and International Studies (CSIS) w Waszyngtonie. Opinie prezentowane na tym blogu są osobistymi poglądami autora. Stały felietonista magazynu The American Interest. Na tym blogu publikuję teksty pisane specjalnie dla Salonu24 oraz polskie wersje artykułów z "The American Interest".

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka